Strony

wtorek, września 21, 2010

World Cup of Pool

Bilard na świecie poszukuje różnych form promocji, stąd pomysły na takie imprezy jak Mosconi Cup czy World Cup of Pool czyli turniej parami. W Polsce poszukiwania te obrały formę zmagań ligowych znanych z innych sportów drużynowych. No właśnie, bilard jest sportem indywidualnym i wszelkie eksperymenty z formułą będą owocować dobrą zabawą dla gwiazd oraz często specyficznymi wynikami sportowymi.
Drugi raz w historii imprezę wygrali Chińczycy, nic do nich naprawdę nie mam, to są dobrzy gracze, ale nie gwiazdy światowego bilarda, próżno wśród nich szukać mistrzów świata czy choćby kandydatów do tej roli. Jednak jak wspomniałem na wstępie w tej imprezie ważne było co innego, promocja bilarda i myślę, że tak samo jak i przy okazji Mosconi Cup udało się to doskonale osiągnąć.

Warto również słowo napisać o polakach czyli Radku Babicy i Mariuszu Skonecznym. Nas każdy sukces na imprezie światowej cieszy, nawet takiej zabawowej, więc ogranie Malty oraz Stanów, w końcu porażka z Tajwanem jak najbardziej na plus. gratulacje chłopaki!

3 komentarze:

  1. Nie moge się zgodzić że liga w Polsce to jakaś tam dziwna forma promocji bilarda.Zdecydowanie nie jest w żadnym razie szeroko rozumiana promocja sportu skoro nie zobaczysz nic w TV,gazety o tym nie napiszą a terminy znają tylko sami zainteresowani oraz ich znajomi.
    Od bardzo wielu lat funkcjonuje bundesliga i jest niesamowicie mocna. Austria również ma swoją lige,można sądzić że jest jeszcze kilka krajów gdzie coś takie doskonale funkcjonuje.
    Chińczycy.... w wielu szkołach jest tam nauka gry w bilard (tak tak,ciężko w to uwierzyć a jednak)i jest to kilka godzin dziennie,to widać na dużych imprezach bilardowych potem.Nikomu nie znany chińczyk leje mistrzów i nikt nie wiem kim on zacz jest.
    Problemem Chin kontynentalnych jest jednak ich system i wolno robić tylko to co powie władza.
    DObrym przykładem był Wu,pomimo zakazu pojechał na turniej do Hong Kongu i został za to solidnie ukarany. Wyjazdy na zagraniczne turnieje są reglamentowane i to powoduje że nie są szeroko znani. A są doskonałym przykładem ile daje solidny trening.
    Nie mogą być gwiazdami bo nie wyznaczono im tej roli oraz w wielu przypadkach brak szczególnego talentu do niesamowitego grania. Graja bilard czysto "procentowy" solidny i zarazem nienadający się do oglądania,coś jak Ralph S.
    Trybała

    OdpowiedzUsuń
  2. Wu, Kuo, czy kilka innych perelek to Tajwan a nie Chiny.

    Z Chin naprawdę poza tymi dwoma nikt nie zna nikogo a i oni na podwórku Azjatyckim nie błyszczą.

    Wu zagrał w 'zakazanym' turnieju za co dostał dwuletniego bana, wiec sie zdenerwowal na Tajwan i postanowil zostac chyba Singapurczykiem.

    I to Tajwan, nie chiny ma fajny system szkolenia.

    A liga jest forma promocji, łatwiej sie identyfikowac z Nosanem Kielce niż B.Rozwadowskim itd. Ludzie w Polsce tak już mają. W innych sportach jest podobnie, Gruchała to AZS AWF Gd, Korzeniowski to byl Kraków itd System identyfikacji przez przypisanie do grupy.

    Przerzucając na nasze Ty to nie Ty tylko część Greena, to samo Rydzyk czy Kuraś, nieważne jak różnie gracie tak będziecie postrzegani.

    Najgorsze jednak w systemie ligowym jest to, że stał się on oficjalną wymówką ( sic ) dla włodarzy bilardowych z Kielc dla niskich nagród w turniejach. brak związku? To drużyna w jakiej grasz ma dostarczać wg nich środków do życia i zabawy w bilard. Indywidualne turnieje mają służyć chyba tylko dostaniu się do lepszej drużyny...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zacznijmy od Tajwanu. Jest to wyspa która od 1997 roku należy do Chin kontynentalnych co nastąpiło w wyniku wygaśniecia umowy pomiędzy GB a Chanami właśnie.



    Liga jest doskonałym sposobem do pozostania w rytmie,trening nie tylko od turnieju do turnieju ale zawsze w miesiącu jest jedno spotkanie w którym trzeba się wytężyć aby wygrać,a pomimo braku kasy nikt przegrywać nie lubi więc się stara ;)


    Jeżeli chodzi o nagrody w turniejach indywidualnych czyli cykl pol-tour to można by użyć tej wymówki kilka lat temu.Obecnie organizatorem jest przecież Mak-Marketing a nie związek i kasa powinna iść na to od organizatora.
    To że związek wali nas w dupę z kasą bez żadnego smarowania wiadomo od samego początku istnienia związku.
    Zawsze priorytetem było zaspokojenie swoich potrzeb a to co zostanie ostatecznie na bilard dać. Inna sprawa że zawsze by się znalazło coś
    co pozwoliłoby na ograniczenie funduszy na cel właściwy tej organizacji.
    Może NIK im by pomógł? :D



    Ogólnie bilard w naszym kraju nadal jest spotem zaściankowym/barowym dla większości ludzi.Co więcej kluby nie są miejscami przyjaznymi dla ludzi którzy wcześniej nie byli nich.Nie ma co udawać że są ładne,pachnące i kameralne z przyjemną atmosferą sprawiającą że chce się jeszcze tam posiedzieć,prawda? Cena sprzętu jest u nas zdecydowanie za wysoka,koszt gry wysoki licząc za godzinę a mimo to jakoś to się kręci.
    Teraz gdyby związek zajął się wypromowaniem bardziej tego sportu,napierał na media,i powalczył o jakiś sponsoring większy+Krzemiński miał lepsze ceny(a wiemy że da się taniej) to kto wie jak by ten sport zaczął wyglądać.


    Z resztą co tu dużo mówić,żyć z tego się nie da,trzeba być czołówce europy/światowej lub na garnuszku związku (czyli naszym) żeby było OK.
    Trenujemy więc dla siebie,gramy co raz lepiej żeby mieć satysfakcję z wygrania ciężkiego pojedynku i dobrze się bawimy na turniejach i na lidze.

    Na pewno coś jeszcze dałoby się napisać ale czuję że warto by było zapoczątkować dyskusję na temat "Dlaczego warto trenować" oraz drugi " Co powstrzymuje mnie od treningu" oczywiście granie nie liczy się jako trening. :D


    Trybała

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania na Facebooka