Indianie z Florydy postanowili rozreklamować swoje kasyna w korzystny dla bilarda sposób. 20 tyś dla wygranego 15 za drugie miejsce pozwoliło ściągnąć nie tylko czołówkę rezydentów z okolicy, lecz również takie nazwiska jak Appleton. Wygrał ostatecznie Earl Strickland
dla którego była to pierwsza znacząca wygrana od dłuższego czasu. Jak ćwierkają wróbelki Earl wraca do czasów the Pearl i ma misje udowodnienia światu, że poza licznymi chorobami mentalnymi potrafi jak nikt inny grać w poola. Earl wygrał co prawda mistrzostwa kontynentu na stołach barowych w 8 bil ( jak głupio by to nie brzmiało ), jednak tak naprawdę jego ostatnim osiągnięciem było mistrzostwo świata w 2002 roku w Walii.
Trochę pomagała mu formuła, która zakazywała używania kijów krótszych niż normalna długość, poza jednym wyjątkiem w meczu. Zmienia to całkowicie rodzaj gry defensywnej i Earl, który od dawna twierdzi ( słusznie zresztą ), że jumpy zabijają grę mógł się wykazać kickami. Inna sprawa, że żeby taka gra była miarodajna musiałoby się wq takich reguł więcej turniejów odbywać.
Drugie miejsce dla Shuana Putnama, trzecie dla Appletona.
relacja AZB http://www.azbilliards.com/2000storya.php?storynum=8134
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania na Facebooka