Rozmowa z TOMASZEM KAPŁANEM, wychowankiem Ósemki Rzeszów, świeżo upieczonym bilardowym mistrzem Europy w odmianie 14/1.
- Zakręciła ci się łezka w oku na podium w czasie Mazurka Dąbrowskiego?
- Aż tak to nie, ale wzruszenie, radość były ogromne. Jakby nie patrzeć, zostałem w Niemczech pierwszym w historii polskiego bilarda seniorskim mistrzem Europy. Tej bariery Polska długo nie mogła przełamać.
- Niemcy czasem nie pomylili polskiego hymnu z innym?
- Puścili właściwe nagranie, ale je mocno skrócili. Hymn urwał się nagle, w połowie refrenu.
- Mistrzem można zostać w różnym stylu.
- Nie zawsze trzeba błyszczeć, żeby wygrać. Niektóre partie można wygrywać fartownie, przy innych może pomóc pech rywala. Ale mam tę satysfakcję, że nic z tego mnie nie dotyczyło w Niemczech. To nie było wymęczone złoto, ale zdobyte w dobrym stylu. Robiłem duże brejki, rywale zwykle nie mieli wiele do powodzenia. W tych dwóch dniach, w których odbywała się odmiana czternaście-jeden byłem najlepszy na turnieju.
- Aż tak to nie, ale wzruszenie, radość były ogromne. Jakby nie patrzeć, zostałem w Niemczech pierwszym w historii polskiego bilarda seniorskim mistrzem Europy. Tej bariery Polska długo nie mogła przełamać.
- Niemcy czasem nie pomylili polskiego hymnu z innym?
- Puścili właściwe nagranie, ale je mocno skrócili. Hymn urwał się nagle, w połowie refrenu.
- Mistrzem można zostać w różnym stylu.
- Nie zawsze trzeba błyszczeć, żeby wygrać. Niektóre partie można wygrywać fartownie, przy innych może pomóc pech rywala. Ale mam tę satysfakcję, że nic z tego mnie nie dotyczyło w Niemczech. To nie było wymęczone złoto, ale zdobyte w dobrym stylu. Robiłem duże brejki, rywale zwykle nie mieli wiele do powodzenia. W tych dwóch dniach, w których odbywała się odmiana czternaście-jeden byłem najlepszy na turnieju.
- W odmianie 8-bil, którą też bardzo lubisz, brakowało ci partii od półfinału czyli medalu.
- Miałem tutaj ogromny niedosyt. W ćwierćfinale graliśmy z Hiszpanem do ośmiu. Przy stanie siedem do siedmiu rozbijałem. Bile rozeszły się idealnie, układ marzenie. Byłem pewny, że wygram.
- Dlatego nie trafiłeś na początku banalnej bili?
- Gdybym miał ją tylko trafić, zrobiłbym to pewnie sto razy na sto. Ale musiałem też odpowiednio cofnąć białą. Nie grałem w sam środek łuzy, tylko na jej lewą część. Nie było to aż takie trudne, ale brakło milimetra i kula "sklepała”. Przyznam jednak, że zbytnia pewność siebie też robiła swoje. To nie było uderzenie wykonane z pełną koncentracją. Już się widziałem w półfinale, z drugim medalem na szyi. Dostałem nauczkę.
- W odmianie 9-bil byłeś dziewiąty. W jednej ósmej przegrałeś 7:9 z Nielsem Feijenem. Holender to wybitny zawodnik.
- Zgoda, ale prowadziłem z nim 7:3.
- I co się stało?
- Pojęcia nie mam. Grałem bezbłędnie i nagle straciłem moc. Wyglądało, jakby jakaś zła wróżka rzuciła na mnie czary, jakbym przestraszył się wygrać. Zacząłem popełniać śmieszne błędy. Ten mecz bolał mnie jeszcze bardziej, niż porażka z Hiszpanem. Rozbijaliśmy na przemian. Trudno było to przegrać, ale stało się.
- Miałem tutaj ogromny niedosyt. W ćwierćfinale graliśmy z Hiszpanem do ośmiu. Przy stanie siedem do siedmiu rozbijałem. Bile rozeszły się idealnie, układ marzenie. Byłem pewny, że wygram.
- Dlatego nie trafiłeś na początku banalnej bili?
- Gdybym miał ją tylko trafić, zrobiłbym to pewnie sto razy na sto. Ale musiałem też odpowiednio cofnąć białą. Nie grałem w sam środek łuzy, tylko na jej lewą część. Nie było to aż takie trudne, ale brakło milimetra i kula "sklepała”. Przyznam jednak, że zbytnia pewność siebie też robiła swoje. To nie było uderzenie wykonane z pełną koncentracją. Już się widziałem w półfinale, z drugim medalem na szyi. Dostałem nauczkę.
- W odmianie 9-bil byłeś dziewiąty. W jednej ósmej przegrałeś 7:9 z Nielsem Feijenem. Holender to wybitny zawodnik.
- Zgoda, ale prowadziłem z nim 7:3.
- I co się stało?
- Pojęcia nie mam. Grałem bezbłędnie i nagle straciłem moc. Wyglądało, jakby jakaś zła wróżka rzuciła na mnie czary, jakbym przestraszył się wygrać. Zacząłem popełniać śmieszne błędy. Ten mecz bolał mnie jeszcze bardziej, niż porażka z Hiszpanem. Rozbijaliśmy na przemian. Trudno było to przegrać, ale stało się.
- Jednym słowem, nie do końca zaspokoiłeś apetyt rozbudzony po pierwszej odmianie.
- Każdy chce wszystko wygrać, ale to niemożliwe. Z Niemiec przyjechałem w bardzo dobrym humorze. Czuję, że wskoczyłem na wyższy poziom. Jest tylko kilku zawodników w Europie, o których mógłbym powiedzieć, że są wyraźnie lepsi ode mnie.
- Mistrzostwo Europy to nadal zero nagród finansowych?
- Pieniądze są do wygrania w Mistrzostwach Świata (ok. 100 tys. dolarów za złoto – przyp. red). Mistrz Europy dostaje medal, puchar i tyle. Ale nie narzekam. Pewnych rzeczy nie można kupić, jak na przykład tego, że podchodzą do ciebie Ortmann czy Toth (legendy europejskiego bilarda – przyp. red) i mówią "brawo stary, super grałeś, zasłużyłeś na ten tytuł”.
- W Polsce koledzy, przyjaciele zgotowali ci huczne powitanie.
- Właściwie to nawet dwa. Jedno odbyło się w Poznaniu, gdzie przed mistrzostwami u Mateusza Śniegockiego (znany bilardzista – przyp. red.) zostawiłem swoją "tojkę”. Mateusz z żoną wyjechali po mnie samochodem przystrojonym, jak na wesele, z napisem "Witamy Mistrza Europy”. Zrobiło się sympatycznie, więc powrót do Rzeszowa opóźnił się o dzień.
- Każdy chce wszystko wygrać, ale to niemożliwe. Z Niemiec przyjechałem w bardzo dobrym humorze. Czuję, że wskoczyłem na wyższy poziom. Jest tylko kilku zawodników w Europie, o których mógłbym powiedzieć, że są wyraźnie lepsi ode mnie.
- Mistrzostwo Europy to nadal zero nagród finansowych?
- Pieniądze są do wygrania w Mistrzostwach Świata (ok. 100 tys. dolarów za złoto – przyp. red). Mistrz Europy dostaje medal, puchar i tyle. Ale nie narzekam. Pewnych rzeczy nie można kupić, jak na przykład tego, że podchodzą do ciebie Ortmann czy Toth (legendy europejskiego bilarda – przyp. red) i mówią "brawo stary, super grałeś, zasłużyłeś na ten tytuł”.
- W Polsce koledzy, przyjaciele zgotowali ci huczne powitanie.
- Właściwie to nawet dwa. Jedno odbyło się w Poznaniu, gdzie przed mistrzostwami u Mateusza Śniegockiego (znany bilardzista – przyp. red.) zostawiłem swoją "tojkę”. Mateusz z żoną wyjechali po mnie samochodem przystrojonym, jak na wesele, z napisem "Witamy Mistrza Europy”. Zrobiło się sympatycznie, więc powrót do Rzeszowa opóźnił się o dzień.
- W Ósemce w Rzeszowie było jeszcze weselej.
- O tak. Przyjaciele, znajomi urządzili mi imprezę-niespodziankę. Był nawet tort w kształcie stołu bilardowego. To miłe wiedzieć, że wiele osób kibicuje ci, gdy grasz gdzieś daleko.
- Gdzie postawisz puchar za mistrzostwo?
- Oddałem go Januszowi Stawarzowi (szef Ósemki – przyp. red.), któremu zawdzięczam bardzo dużo i który ma w tym mistrzostwie także udział. Teraz w I lidze reprezentuję inny klub, ale Ósemka to Ósemka. W niej 16 lat temu zaczynałem treningi, wszystkiego się nauczyłem, zawsze mogłem i mogę liczyć na pomoc. Nadal tutaj trenuje, więc na puchar będę się mógł napatrzeć do woli.
- Dalsze plany mistrza Europy?
- Powiem tak, jeszcze żaden Polak nie zdobył medalu w mistrzostwach świata.
- O tak. Przyjaciele, znajomi urządzili mi imprezę-niespodziankę. Był nawet tort w kształcie stołu bilardowego. To miłe wiedzieć, że wiele osób kibicuje ci, gdy grasz gdzieś daleko.
- Gdzie postawisz puchar za mistrzostwo?
- Oddałem go Januszowi Stawarzowi (szef Ósemki – przyp. red.), któremu zawdzięczam bardzo dużo i który ma w tym mistrzostwie także udział. Teraz w I lidze reprezentuję inny klub, ale Ósemka to Ósemka. W niej 16 lat temu zaczynałem treningi, wszystkiego się nauczyłem, zawsze mogłem i mogę liczyć na pomoc. Nadal tutaj trenuje, więc na puchar będę się mógł napatrzeć do woli.
- Dalsze plany mistrza Europy?
- Powiem tak, jeszcze żaden Polak nie zdobył medalu w mistrzostwach świata.
NOWINY Rzeszowskie za Kingą Stawarz http://www.poolbilard.pl/bilardowy-blog/kinga-stawarz/zwierzenia-mistrza-europy/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania na Facebooka