EuroTour po dłuższej przerwie wita w Finlandii i po nie wiem czy nie podobnej przerwie na stary kontynent wraca Mika Immonen, czyli osoba, która zdominowała niedominowalny sport w ostatnich dwóch latach wygrywając wszystkie największe imprezy. Jak sam mówił sukcesy go
zdeprawowały i dopiero niedawno wrócił do reżimu treningowego. Jednak nawet w największej formie Europa to nie Stany i mamy kilka osób więcej potrafiących grać w kulki. Tak czy inaczej ten EuroTour przebiegnie pod dyktando pytania czy uda mu się wygrać.
Przy okazji mamy w okolicach Helsinek sporą grupę Polaków, miejmy nadzieję, że poradzą sobie oni lepiej niż w Berlinie. Szczególnie jestem ciekaw występu młodych w tym Wojtka Szewczyka, tylko grając przeciwko czołówce Europejskiej da radę zrobić postęp by zdominować kolejną, wyższą kategorię wiekową w juniorach Europejskich.
Z jednym elementem tego tekstu nie mogę się zgodzić. Europa nie jest w lepsza od USA pod względem bilardowym. Pomijając nawet wynik MosconiCup który również to poświadcza.
OdpowiedzUsuńEuropa ma zaledwie kilku graczy mających baaardzo wysoki poziom.Większa różnica jest w formule turniejów na różnych kontynentach.Stąd biorą się spore różnice w wynikach w zależności gdzie kto gra.Tu w Europie nie ma nic lepszego,jest tylko inne :)
Trybała
czołówka gra lepiej. ostatnich kilka mistrzostw świata niezależnie od odmiany to wygrane Europy. Mosconi Cup to zabawa, która nic nie mowi. Nawet jeśli Immonena zakwalifikujemy do Stanów, to wciąż Angole będą robić różnice. W stanach masz 3-4 wybitnych, w Europie 10, zaplecze oceniam podobnie, w sensie na korzyść Europy. Aczkolwiek wschód i tak oceniam najwyżej.
OdpowiedzUsuńAngole już powoli przystopowali,nadal są wysoko ale bez jaj.Appleton,Grey,Peach,Boyes,tak grają świetnie ale jednak nie utrzymali tej wysokiej formy.Najbardziej niezawodny jest Ralph z tej całej ekipy,Van den Berg i Feijen też trzymają formę,i zdaje się że to koniec pewniaków w europie.Immonen i Hohmann to emigracja,zasadniczo nie wiem czy liczyć jako stany czy jako europa,ale ich wyjazd sporo mówi o kondycji europejskiego bilarda.Tutaj brak życia w tym,w USA mają dużo więcej szans zarobek,na granie na wysokim poziomie i mają ten plus że chociaż odległości są ogromne to nadal są w jednym kraju.To wiele ułatwia podczas podróży. Turniejów więcej i ciekawsze. Europa ma w zasadzie tylko Euro-Tour,jedyny mi znany większy turniej "Caro-Open" zamarł.Było tez kilka innych ale chyba nie prztrwały próby czasu.Co do graczy stojących na poziomie to też w USA masz ich wielu.Strickland(nadal groźny),Dominguez,Morris,SVB,Archer,Hatch,Paez,CJ WIllson,Owen,Schmidt,Harriman.To są ludzie którzy bez najmniejszego problemu sprawią że europejska czołowka będzie się męczyć w meczu bez gwarancji zwycięstwa. Do tego dochodzi sporo graczy nam w zasadzie nieznanych.Tyczy się to też Europy,kto znał Cohen'a zanim wygrał mistrzostwo w 14/1? Może kilka osób w okolicy,żadna gwiazda.
OdpowiedzUsuńCo do Mosconi,formuła jest inna niż wielkie turnieje,"atmosfera" stadionowa a jednak dla grających tam to nie jest żadna lipa i jak grają to grają o coś,reprezentują Europę w tym spotkaniu i widać że jest to dla nich wystarczająca motywacja do poważnej walki,to samo druga strona. Tylko dlatego że nie ma w tym wielkiej kasy nie znaczy że to nic nie warte.
Osobiście uważam że obydwa kontynenty są siebie warte.Natomiast naturalne jest że znamy lepiej "własne" podwórko. Brak nam jednak tej różnorodności i spektrum możliwości.
No i pamiętajmy o Filipinach :)
Trybała
jest Shane, Mika i duza lipa, Oskar Rodney czy reszta jest zdecydowanie za czołówką Europejską. paradoksalnie przynajmniej ja lepiej znam graczy amerykanskich, latwiej dorwac relacje z turniejow z nimi, ktorych zgoda, o wiele wiecej jest w ameryce, tylko, ze to europie chce sie trenowac i to widac.
OdpowiedzUsuńpoza Mika i SVB reszta reprezentuje poziom conajwyzej Marcusa Chamata czy innych, ktorym nie chce sie juz grac. Czolowke Polska zreszta tez bym tu dodal. W czym Radek czy Mateusz ustepuja Rodneyowi czy Ismaelowi? zgoda, ze nie znamy drugiego garnituru ameryki, ale jesli by cos znaczyl to by sie co jakis czas przebil, tak jak wspomniany Cohen.
Mosconi to jedna wielka lipa przez swoja formule, tak jakbys im kazal grac w snookera, cos Ci to powie? poza cyklem swiatowym czyli glownie MS, nie ma wiec zadnego odnosnika. A Angole utrzymuja forme, spojrz na ranking Europejski lub na mecze z ich cyklu w 9